Cześć wszystkim :)
Wiele osób pyta mnie o mój
projekt. Było to bardzo dawno temu, kiedy go realizowałam, więc nowi uczestnicy w ogóle o nim nie
wiedzą. Myślę, że nawet moim osobistym korbowym przyjaciołom z 2010 roku ciężko
byłoby powiedzieć co się na niego składało. Postanowiłam więc Wam co nieco o
nim opowiedzieć, a później namówić moich kolegów, aby także coś więcej
opowiedzieli o swoich. A nuż będzie to inspiracją lub zachętą dla tych, którzy
jeszcze się boją lub zastanawiają nad zgłoszeniem :)
Jak w ogóle wyglądała moja droga
do Korby? (wtedy jeszcze KORBY)
Pewnego wiosennego dnia opiekunka
samorządu szkolnego puściła w mojej klasie formularz zgłoszeniowy. Moich
kolegów nie zainteresował, ja za to wzięłam go do domu i uważnie przejrzałam. Z
góry był jasne, iż wobec braku talentu muzycznego bądź tanecznego będzie to
pomysł bardziej w kierunku społecznym. Po kilku ciężkich dniach myślenia
nadeszła idea, a potem zniechęcenie, w końcu nigdy nie brałam udziału w czymś
takim. Jednego z ostatnich dni zgłoszeń przesłałam prezentację i tu
niespodzianka… „Dostałaś się do drugiego
etapu !!! Jedziesz na warsztaty do Ustronia.” Wtedy już nie było odwrotu,
trzeba pomysł odpicować. I tak właśnie przez warsztaty Sezam i Liderski Odjazd
przyszło mi projekt zorganizować.
Ok, gadanie gadaniem, ale do
rzeczy :) Celem mojego projektu było umożliwienie moim szkolnym kolegom odbycie swojego
typu praktyk, spędzenie jednego całego dnia w swoim wymarzonym miejscu pracy.
Tutaj chcę Wam powiedzieć, że przekonanie dyrektora do zwalniania uczniów z
lekcji było prostsze, niż przekonanie do tego pani pedagog, do której poszłam
po radę (mimo tego, iż bardzo mi później pomogła). Jak widzicie, trzeba czasami
się nie bać i nie rezygnować ze swoich, nawet najśmielszych planów. A moi
szkolni koledzy? Podeszli do tematu bardzo entuzjastycznie. Oczywiście zdarzyli
się i tacy, którzy chcieli odwiedzić ubojnię drobiu i wypróbować moje możliwości,
jednak dali sobie przemówić do rozsądku :P
Koniec końców, dzięki zaangażowaniu mojego
6-osobowego zespołu udało nam się wysłać licealistów m.in. do przedszkola, do
redakcji gazety czy na warsztaty z
psychologii (a to tylko przykłady). Z tego co wiem, uczestnicy byli zadowoleni –
chociaż mogli tylko tak mówić, co by mi nie było przykro :)
To tak szybko i na temat, bo jak
sami widzicie mało medialny był ten mój projekt, ale jakże skuteczny! Sprowadził
mi za to na głowę mnóstwo papierkowej roboty. Na koniec dodam tylko, że nie
dość, że Projekt przeprowadzałam będąc w klasie maturalnej to jeszcze z nogą w
gipsie, a do biegania z pismami zatrudniałam mój zespół. A więc wszystko jest
możliwe, nie ma przeszkód, których nie da się obejść…
….pamiętajcie o tym przyszli
liderzy !!!
P.S. Tutaj macie mój mały projektowy
plakacik :)